Polska, koniec II Wojny Światowej. Stary rzemieślnik Mateusz Szewczyk (Franciszek Pieczka) wraca z obozu koncentracyjnego do rodzinnej wsi gdzie ma nadzieje zastać swojego syna - Jurka. Zamiast tego trafia do ogołoconego domu i nieprzychylnie nastawionych sąsiadów, którzy nie chcą dzielić się z Mateuszem ziemią rozporządzaną przez nową władzę między mieszkańców wsi. Do tego, w komitywie, skrywają przed Mateuszem mroczną tajemnicę.
Nigdy nic nie słyszałem o tym filmie, a obejrzałem go tylko i wyłącznie dlatego, że zainteresował mnie tytuł. Nie powiem, żebym się zawiódł, bo cała ta kulturowość chłopska pokazana była w sposób bardzo naturalny, a emocje i dramaturgia wylewały się strumieniami z telewizora, przy czym mamy do czynienia z porządnie zrobionymi zdjęciami. Być może chodzi o mnie, ale film nie odcisnął na mnie swoistego piętna, a całe poczucie tragizmu po prostu rozpłynęło się wraz z napisami końcowymi.