Bełkot pod każdym względem. Film nie mówi nic. Jedyne pozytywy to psy, las i gra dziewczynki. Scenariusz pisany na kolanie. Gra aktorska jak serialu. Sepleniący Majchrzak. Nic tam nie zagrało. Zero emocji dramaturgii. Nawet zabicie Naty przeszło bez emocji. Na wspólnej i w Klanie jest więcej emocji. Szkoda kasy na bilet.
Mnie zastanawia czy mamy prawo krytykować warsztat filmu w obliczu osobistej tragedii o której film opowiada. Moim zdaniem ważniejszy jest człowiek czyli reżyser a nie gwiazdki jakości jak na koniaku.
A co to ma do rzeczy? Facet albo robi film intymny i daje emocje albo handluje niby swoim bólem. Tutaj jest tandetna wykreowana na potrzeby promocji gra śmiercią córki. Warsztatowo pod każdym względem dno. Nielogiczności więcej niż drzew w lesie o dowolnej godzinie.
W 100% popieram. Miałam ochotę uciec z seansu, ze sceny na scenę było coraz bardziej żenująco.
Gra aktorska nawet niezła, ale dialogi serialowe. Czy w Polskim kinie zawsze musi występować "słowna k.rwa" mam już na to wyrzyg, ale ciągle daję szanse.
Czy naprawdę cieżko jest napisać fajne dialogi, które zapamietają w pamięć. Proste, czyste.
Celnie. Właśnie w jednym zdaniu opisałeś prawie całe polskie, współczesne "ambitne" kino.